Translate

piątek, 5 lutego 2021

Nr 9/2021 Rosamund Pilcher, „Powrót do domu”

 


„Powrót do domu” to jedna z ostatnich powieści Rosamund Pilcher, mojej ulubionej angielskiej pisarki, której twórczość w ogromnym stopniu przywodzi na myśl niezapomnianą Jane Austen.

Tak jest i tym razem. Oto mamy połowę lat 30. XX wieku. Angielska prowincja, dokładnie Kornwalia. 14-letnia Judyta mieszka z matką i małą siostrą w wynajętym domu w małej, kornwalijskiej wiosce, chodzi do tutejszej szkoły, przyjaźni się z córką miejscowego sklepikarza. Jednak wkrótce musi to wszystko porzucić. Matka oddaje ją bowiem do prywatnej szkoły z internatem, a sama wyjeżdża do męża, który pracuje w firmie na Cejlonie. Wielka Brytania jest przecież jeszcze kolonialnym imperium. Judyta też urodziła się na Cejlonie, spędziła tam z rodzicami pierwsze 10 lat swojego życia, a potem pojechała z matką do Anglii, gdzie urodziła się jej młodsza siostra. Teraz matka z siostrą wracają na Cejlon, a Judyta zostaje. Taki był los wielu dzieci z rodzin, które pracowały w służbie imperium. Zaraz przypomniała mi się słynna „Mała księżniczka” Frances Hodgson Burnett, która też opowiadała o dziewczynce zostawionej przez ojca w prywatnej szkole dla panienek.

Dzieje Judyty są jednak jeszcze bardziej skomplikowane niż małej Sary z powieści Burnett. Zaraz na początku ginie w wypadku samochodowym jej bogata ciotka, która miała się nią opiekować w Anglii. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że ciotka zapisała jej cały swój majątek. Potem też ma szczęście, bo znajduje nieoczekiwaną przystań w domu zaprzyjaźnionej koleżanki ze szkoły. Niestety, na horyzoncie już czyha II wojna światowa. Pech chce, że rodzice Judyty zostają służbowo przeniesieni z Cejlonu do Singapuru, gdzie wkrótce wkraczają Japończycy. Dziewczyna nie wie nic o losach swej rodziny. W czasie wojny wstępuje do wojska, jest w służbach pomocniczych, w końcu i ją także los rzuca do Azji. Losy Judyty są niezwykle skomplikowane, a jednocześnie typowe dla losów Anglików w czasie II wojny światowej.

Nikt tak jak Rosamund Pilcher nie potrafi pisać o urokach angielskiej prowincji, a zwłaszcza Kornwalii, problemach dorastających dziewcząt i rodzących się miłości. Czyta się to niezwykle lekko, szybko i przyjemnie. Dwa grube tomy, a przeleciałam przez to w ciągu dwóch dni. Dobrze by było, gdyby jakieś wydawnictwo w Polsce zdecydowało się na wznowienie powieści tej autorki, bo naprawdę warto. W bibliotekach wszystkie egzemplarze pani Pilcher są już doszczętnie zaczytane i bardzo zniszczone. Mnie udało się zakupić „Powrót do domu” w jakimś antykwariacie sieciowym, muszę wyznać, że miałam szczęście! Polecam gorąco! Jak również inne książki tej pisarki, jak np. „Poszukiwacze muszelek” czy „Wrzesień”. 

Według tej powieści powstał serial:


 

Pilcher Rosamund, „Powrót do domu”, tłum. Krystyna Chmi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz