Translate

czwartek, 2 sierpnia 2018

Ryszard Rząd, „Bedeker malborski. 1845-1945”



„Bedeker malborski. 1845-1945” Ryszarda Rząda to już trzecia z kolei książka o Malborku, która ukazuje się w tym roku. Jak nie było publikacji lokalnych, to nie było, a ostatnio sypnęły się niczym z rogu obfitości. 

Dwie wcześniejsze książki, które ukazały się w maju tego roku, to wspomnienia malborżan z okresu wojennego i tuż powojennego zebrane przez Bogusława Krauzego i Piotra Topolskiego wydane przez Urząd Miasta Malborka. Z kolei pozycja Ryszarda Rząda została wydana przez otwarte niedawno muzeum miasta, w którym obecnie mieszkam. 

Samego muzeum jeszcze nie zwiedzałam z powodu moich kłopotów z kolanem. Ostatnio wychodzę z domu tylko na bardzo krótkie spacery i do sklepu po zakupy żywnościowe. Jednak o książce pana Rząda coś tam przeczytałam w sieci i pewnego dnia postanowiłam ją kupić (obok chleba, jogurtu, pomidorów i serka wiejskiego). Książka była sprzedawana niedaleko mojego miejsca zamieszkania, miałam tylko do pokonania parę schodków w górę. Trochę zaskoczyła mnie cena. Tego się nie spodziewałam! Prawie 40 złotych! To dużo jak dla mnie! Tamte książki wspominkowe, które wydało miasto były po 20 złotych za sztukę! A tu – aż dwa razy tyle za jedną. Zastanawiałam się… 

– Widziała pani, jaki szrot leży w księgarniach i za jakie pieniądze, a tu ma pani ładny papier, twardą okładkę, zdjęcia i w ogóle wygląda to luksusowo – zachęcał mnie do kupna młodzieniec w punkcie informacji turystycznej. - No, dobra – westchnęłam i wzięłam, wyczerpując w ten sposób większą część mojego limitu wydatków na kulturę w tym miesiącu. Ustaliłam sobie bowiem limit 50 złotych na kulturę na miesiąc i staram się tego trzymać.

Co znalazłam w środku tej publikacji?

Środek z kolei zaskoczył mnie bardzo mile. 




Autor tej publikacji, Ryszard Rząd, to historyk i pracownik Muzeum Zamkowego w Malborku, który wiele lat temu przygotowywał wystawę przedstawiającą niemiecki okres panowania w tym mieście, a raczej jego schyłek. Wystawa nazywała się „Malbork. Miasto przy zamku 1845 – 1945” i – jak zrozumiałam – ta książka jest pokłosiem tamtej wystawy. Pana Rząda zresztą kiedyś poznałam, bo kilkanaście lat temu odwiedziłam go w jego biurze na zamku, w czasach, kiedy pracowałam w „Głosie Wybrzeża”. Podzielił się wtedy ze mną jakimiś cennymi materiałami wspomnieniowymi na temat niemieckiej obrony zamku przed Armią Czerwoną w 1945 roku, a ja te materiały wykorzystałam w swoim reportażu, który był drukowany zarówno w „Głosie”, jak w miesięczniku „Detektyw”. Tak, że mam go w dobrej pamięci! I trochę właśnie ze względu na pamięć o autorze zakupiłam tę książkę. W końcu ja też zarobiłam dzięki niemu parę groszy.   

Podobnie jak w bedekerach poświęconych innym miastom znajdziemy tu szereg haseł przedmiotowych i osobowych, ściśle powiązanych z obecnymi w książce zdjęciami. Czytamy więc m. in. o miejskich fabrykach i zakładach przemysłowych, szkołach, sklepach, restauracjach, hotelach, jednostkach wojskowych, kościołach i związkach wyznaniowych, drogach, mostach i ciekach wodnych, urzędach, ważnych budynkach itp., a także o osobach związanych z tamtą, niemiecką przeszłością. Oglądamy też stylowe zdjęcia mieszkańców miasta sprzed lat. Do książki dołączona jest mapka miasta pochodząca z 1940 roku.     

Można to czytać ciurkiem, jak leci, ale można też podczytywać fragmentami. Styl całości jest dość lekki i przyjemny. Książka jest porządnie zredagowana, a jej układ jest przemyślany. Widać, że autor włożył w nią wiele pracy. Moje pierwsze skojarzenie było takie, że jest to wręcz wymarzona pozycja dla przyszłych autorów tak modnych dzisiaj kryminałów retro, w których opisuje się detektywistyczne przygody jakiegoś tajnego radcy z Malborka, a raczej z Marienburga. 

Potem pomyślałam, że i zwykli mieszkańcy - jeśli będą chcieli - mogą się z niej dowiedzieć czegoś o tamtym, dawno już zamkniętym, niemieckim okresie tego miasta. Ja np. dowiedziałam się, że w mojej kamienicy był 100 lat temu jakiś zakład budowlany czy coś w tym rodzaju. Być może dlatego mam tak porządny dębowy parkiet na podłodze, który mimo upływu jednego wieku trzyma się znakomicie! Jak to mówią:”gniostja, nie łamiotsja”. Widać, że ten majster budowlany, który zbudował tę kamienicę to nie żałował na materiale, jak kładł podłogę dla siebie. Kafelki na dole w klatce schodowej też są bardzo wytrzymałe. Służą ludziom już jeden wiek, dopiero niedawno zaczęły troszkę pękać. 

A ja całe lata byłam przekonana, że tu gdzie mieszkam, to był za Niemców jakiś hotel czy pensjonat. Takie informacje tu krążyły. A to widać była jakaś „urban legend”. Takie refleksje mnie naszły po lekturze tej książki. To jest wartościowa pozycja! Myślę, że będę jeszcze nieraz do niej wracać! Teraz też właściwie nie przeczytałam jej w całości, ale tylko przejrzałam i nadgryzłam tu i ówdzie. Jest naprawdę smakowita! 

Rząd Ryszard, „Bedeker malborski. 1845-1945”, wyd. Muzeum Miasta Malborka, Malbork 2018

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz