Translate

piątek, 10 sierpnia 2018

„Czarna wołga, trupia rączka i inne historie” – czyli wywiad ze mną na blogu „Literackie zamieszanie” (i jeszcze historia o krwawej ręce z Bydgoszczy)








Na blogu Izabeli Łęckiej-Wokulskiej „Literackie zamieszanie” ukazał się wywiad ze mną jako autorką książki „Duchy Kresów Wschodnich”. Opowiadam tam m. in. o swoich inspiracjach literackich i dziennikarskiej edukacji w starym stylu, a także o moich zbiorach książkowych. W wywiadzie zostało wykorzystane to właśnie moje zdjęcie, które znajduje się na początku tego postu. 


Oto fragment tego wywiadu:


„Izabela Ł.-W.: Pochodzi Pani z Kujaw. Czy u Was też były takie opowieści o duchach jak na Kresach? Czy to taka cecha tamtego utraconego świata?

A.Ł.: Jak już mówiłam wcześniej, zawsze byłam łasa na opowieści o duchach. W Bydgoszczy na Okolu, gdzie mieszkałam w dzieciństwie, był stary cmentarz z rozwalającymi się nagrobkami i kaplicami, w których urzędowali pijacy. Jak się szło przez ten cmentarz, to można było na alejce natknąć się na leżące kości, które ci pijacy rozrzucali. Raz z koleżanką znalazłyśmy tam ludzką czaszkę na środku ścieżki. Ktoś widocznie wyjął ją z trumny i tam położył, żeby postraszyć przechodniów.
Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych dzieci z Okola opowiadały sobie o „trupiej rączce”, która jakoby wysuwała się czasem z dziury w jednym grobowcu przy bramie. To miała być damska ręka z pierścionkami i bransoletami ze złota. Ale jak ktoś próbował zabrać te precjoza, to ta trupia rączka zaraz chwytała złodzieja i trzymała mocno, a nawet wciągała go przez dziurę do środka grobowca. Jedna dziewczynka z sąsiedztwa zarzekała się, że widziała to zjawisko na własne oczy! Ja jej za bardzo nie wierzyłam, ale i tak się bałam. Taka miejska legenda krążyła w Bydgoszczy dość długo. Potem tę dziurę w grobowcu zamurowano, ale i tak dzieciaki z okolicy omijały go szerokim łukiem.
No i oczywiście była też słynna czarna Wołga, którą jeździły wampiry, porywały dzieci, wysysały z nich krew, a potem porzucały ciała pod szpitalami. To były czasy Gierka i takie historie krążyły w całej Polsce. Dzieci w to wierzyły i bardzo się bały. Pamiętam, jak raz szłam z kuzynką na wsi szosą, ściemniało się i z daleka zobaczyłyśmy, że jedzie jakiś samochód. A rozmawiałyśmy sobie właśnie o tej czarnej Wołdze. Ze strachu spanikowałyśmy i schowałyśmy się do rowu, żeby ci ludzie z tego samochodu nas nie porwali. Na szczęście, to wcale nie było auto marki Wołga!
Jak byłam mała, to zdarzyło mi się parę razy trafić do szpitala dziecięcego w Bydgoszczy. I tam, za każdym razem znalazła się jakaś dziewczynka, która wieczorem, przy zgaszonym świetle opowiadała innym dzieciom taką historię, od której wszystkim włosy dęba stawały na głowie. To leciało jakoś tak: „Był czarny, czarny las. W tym czarnym, czarnym lesie był czarny, czarny dom. W tym czarnym, czarnym domu był czarny, czarny pokój. W tym czarnym, czarnym pokoju był czarny, czarny stół…” I tak dalej, aż dochodziło się do trumny z czarnym trupem. Te powtórzenia typu „czarny, czarny” niesamowicie podsycały atmosferę grozy i niesamowitości. Takie same historie opowiadały sobie dzieci na koloniach w czasach PRL. To był taki dziecięcy folkor. Z takimi właśnie historiami wyrosłam i one jakoś tam nadal tkwią we mnie. W ogóle, chyba kiedyś ludzie więcej rozmawiali na temat zjawisk paranormalnych niż obecnie. Kiedyś częściej opowiadano sobie różne dziwne historie, sny, układano pasjanse, wróżono sobie z listków czy płatków kwiatów…
Mam wrażenie, że różne takie ludowe gawędy czy nawet „urban legends” coraz bardziej odchodzą w przeszłość. Ludzie coraz mniej ze sobą rozmawiają w ogóle, a już takich gawęd o duchach to chyba już nigdzie się nie uprawia. No, chyba, że gdzieś na wsi w domu na odludziu wyłączą prąd, to wtedy od razu ktoś pomyśli o duchach.”

Cały wywiad jest dostępny tutaj:

I jeszcze słówko o tej trupiej rączce… 

Do tej pory byłam pewna, że ta historia dotycząca Cmentarza Starofarnego w Bydgoszczy była znana w całym mieście. Ale okazuje się, że nie! Właśnie się o tym dowiedziałam od specjalisty od bydgoskiego folkloru miejskiego. 

Otóż, podesłałam link z tym moim wywiadem Tadeuszowi Oszubskiemu, znanemu bydgoskiemu pisarzowi, a zarazem regionaliście (jest autorem szeregu publikacji regionalnych, a także kryminałów dziejących się w Bydgoszczy). I okazuje się, że on nie słyszał o trupiej rączce z Okola, chociaż ostatnio mocno „siedzi w legendach” i jest fachowcem w tej dziedzinie, a na Cmentarzu Starofarnym spoczywają jego przodkowie. Zobowiązał mnie nawet, bym to jakoś spisała literacko, by ta stara historia nie zaginęła. 

Nigdy bym nie pomyślała, że „trupia rączka” z Okola może być jakimś ważnym motywem bydgoskiego folkloru, tak jak np. słynna legenda o krwawej ręce ze Starego Rynku. Przypominam, że chodzi o ślad ręki na murze, jaki podobno zrobił śmiertelnie ranny, umierający ksiądz, który został rozstrzelany na Starym Rynku w Bydgoszczy przez Niemców w czasie tzw. krwawej niedzieli 9 września 1939 roku. W tamtym pamiętnym dniu na Starym Rynku pod murem kościoła jezuitów Niemcy w trakcie kilku kolejnych egzekucji rozstrzelali sporą grupę polskich zakładników, w tym głównie inteligencję (księży, nauczycieli, harcerzy itp.). Wśród nich było dwóch kapłanów z pobliskiego kościoła farnego. Obaj zostali zatrzymani przez hitlerowców i rozstrzelani. Tuż przed śmiercią jeden z nich, ale nie wiadomo który, oparł się ręką o mur kościoła jezuickiego. I na tym murze pozostał ślad, który nie dawał się usunąć. Świadkowie z tamtych lat opowiadali, że ślad ten przypominał rentgen, tak jakby ta ręka została prześwietlona i to prześwietlenie odcisnęło się na murze. Widać był kości palców i śródręcza. 



Tak wyglądała ta egzekucja!



Po wszystkim Niemcy usiłowali zmyć ten odcisk, ale to się nie udawało. Potem próbowali skuć warstwę muru, ale odcisk dalej wychodził. Nic nie pomagało skuwanie kolejnych warstw muru. Ten odcisk widziało wielu Polaków mieszkających wówczas w Bydgoszczy, choć Niemcy postawili przy kościele straż, której zadaniem było nie dopuszczać tam ludzi. 

Tę historię opowiadała na początku lat 1970. moja wychowawczyni z podstawówki, pani Zdzisława Remian (uczyła nas matematyki i chemii), w czasie wycieczki klasowej na Stary Rynek zaraz po tym, jak odsłonięto tam pomnik Walki i Męczeństwa. Ona sama była wtedy małą dziewczynką, mieszkała z rodzicami przy ulicy Garbary na Okolu. Przeżyła w Bydgoszczy całą okupację niemiecką w czasie II wojny światowej. Nie pamiętam jednak, czy ona sama to widziała na własne oczy, czy też znała to tylko ze słyszenia. 

Podobno ten właśnie krwawy ślad na murze był powodem, dla którego Niemcy zburzyli w końcu kościół jezuitów na Starym Rynku. Oficjalna wersja jest jednak taka, że świątynia została zburzona dlatego, że Stary Rynek był potrzebny hitlerowcom, by mogli tam urządzać swoje wielkie parteitagi i inne imprezy. Wierzcie w co chcecie, ale mnie uwiodła ta historia o krwawej ręce! Do dzisiaj pamiętam, jak pani Remian barwnie to opowiadała. 

Motyw „krwawej ręki” i w ogóle cały temat martyrologii Polaków w Bydgoszczy znalazł swojego piewcę w osobie bydgoskiego pisarza Wiesława Trzeciakowskiego, który zajął się tym tematem w sposób naukowy. Wydał nawet o tym książkę. 


No, a ja mam teraz utrwalić dla potomności historię trupiej rączki z Okola… Cóż, może było to tylko takie podanie znane wyłącznie w mojej dzielnicy? Bo Cmentarz Starofarny znajdował się właśnie na Okolu, gdzie wówczas mieszkałam. Został bowiem usytuowany właściwie już za miastem, to znaczy poza centrum. Dzielnica Okole natomiast została zbudowana stosunkowo późno, bo dopiero w XIX wieku i na początku XX. Ja mieszkałam w kamienicy na rogu Granicznej i Śląskiej. Do cmentarza było od nas z domu jakieś 5-7 minut szybkim marszem.  

Ten właśnie cmentarz zawsze wydawał mi się uroczym i bardzo romantycznym miejscem, pełnym zieleni, zabytkowych kaplic i nagrobków. Kiedy byłam mała, chodziłam tam z mamą na spacery (przez cmentarz wiodła najkrótsza droga do pięknego parku na Śluzach nad Starym Kanałem), jak byłam starsza, to chodziłam tam czasem na wagary z koleżankami. Poza tym, pierwsze papieroski, pierwsze randki, studiowanie książek do matury i tak dalej… Chyba właśnie przez to wysiadywanie na cmentarzu zaczęłam czytać w młodości literaturę gotycką.

Tak mnie jakoś ten wywiad zainspirował i pobudził do dalszego pisania. To po prostu idzie łańcuszkiem. Muszę spisać to, co pamiętam!

Źródło zdjęcia: Wikipedia, File:Bydgoszcz-rozstrzelanie zakładników 9.09.1939.jpg


 

7 komentarzy:

  1. Też nie znałam tej historii o trupiej rączce, chociaż z Bydgoszczą jestem mocno związana, a na Okolu i w okolicach kanału przesiadywałam godzinami przed i po zajęciach w liceum. Interesowałam się legendami i opowieściami, i trochę ich usłyszałam (tą o śladzie ręki znam). Myślę, że musiałabym popytać rodziców moich znajomych, bo moje pokolenie już takich legend nie zna i sobie nie opowiada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A te lekcje to były może w III LO? Też tam uczęszczałam!
      Nad kanał to się kiedyś chodzilo się palić papierosy na dużej przerwie :))) A na małej - za salę gimnastyczną.
      Proszę popytać o urban legens z Okola. Chętnie się czegoś dowiem.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawa opowieść - o tej ręce. A powiem Pani, że urban legend nigdy nie giną. Teraz po mojej okolicy - ale przez facebooka krąży opowieść o samochodzie z rejestracją wschodnią porywającą dzieci na organy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem! Widziałam jakiś artykuł ostrzegawczy na FB.
      Była czarna wołga, teraz jest biały van. Inna forma, ale treść ta sama.
      A wcześniej to wampiry/duchy zmarłych jeździły karetę zaprzężoną w kare konie :) Bardzo fajny i bardzo stary motyw legendowy.

      Usuń
    2. Ale ludzie w to wierzą. Ktoś napisał, że dziecko wyłowiono z Soliny. Mój sąsiad patrzy podejrzliwie na białe busiki, a że co druga chałupa teraz biały busik, to nerwica gwarantowana.

      Usuń
    3. Vana zawsze można przemalować! Albo pomalować w kwiatki ;)))
      Ludzie w ogóle w dziwne rzeczy wierzą. Zwłaszcza w to, co im powiedzą w telewizji...

      Usuń
  3. Wspaniała kobieta pani Zdzisława Remian . Piękne czasy .

    OdpowiedzUsuń