Emma z Jeleńskich
Dmochowska to pisarka kompletnie wymazana z historii literatury polskiej przez
PRL-owską cenzurę. Jej powieści nie znają nawet studenci filologii polskiej,
choć kiedyś były bardzo poczytne i tłumaczone na obce języki. Po 1989 r. dwa najlepsze
utwory Dmochowskiej, czyli „Panienka” i „Dwór w Haliniszkach” zostały
przypomniane i wydane ponownie, jednak pozostała twórczość pisarki nadal pozostaje
w zapomnieniu. Warto otrzepać ją z kurzu!
Najpierw trochę
biografii. Rodzina Jeleńskich posiadała majątek ziemski Komarowicze na Polesiu.
Emma urodziła się w 1864 r. Otrzymała staranne wychowanie i wykształcenie. Była
osobą przedsiębiorczą. Jako młoda dziewczyna napisała i wydała opis
etnograficzny rodzinnych okolic pt. „Wieś Komarowicze w powiecie mozyrskim”, zorganizowała
dwie tajne polskie szkoły dla dzieci dworskiej służby i robotników rolnych oraz
otworzyła wiejski sklep, który miał być konkurencyjny wobec wszechobecnego
handlu żydowskiego.
Niestety, na skutek
problemów finansowych Jeleńscy utracili swe rodowe dziedzictwo. Matka Emmy,
Amelia z Oskierków Jeleńska, sprzedała majątek i wydarzenie to, jednoznaczne z
utratą domu, stało się olbrzymią tragedią dla młodej dziewczyny. Odtąd obrona
własnej posiadłości za wszelką cenę, nawet kosztem szczęścia osobistego, stanie
się dominującym motywem w jej twórczości. W tej walce o majątek chodziło nie
tylko o sprawy materialne, ale także o utrzymanie ziemi w rękach polskich. Na
Kresach obowiązywało bowiem wprowadzone po powstaniu styczniowym prawo, że
Polakom nie wolno nabywać ziemi. Posiadłość raz wypuszczona z polskich rąk, na
zawsze trafiała do obcych. Być może w związku z jakimś żalem do własnej
rodzicielki Dmochowska wprowadziła do swej twórczości postać złej i
lekkomyślnej matki, która w sporze ideowym pomiędzy polskością a kosmopolityzmem,
wybiera zwykle to drugie.
Po przeprowadzce do Wilna
Emma poślubiła Kazimierza Dmochowskiego. Założyła sieć tajnych polskich szkół,
w których uczyła czytania, pisania, rachunków i historii Polski. Walczyła o to,
by ubodzy Polacy nie oddawali swych dzieci do szkółek cerkiewnych. Wydawała dwa
pisma poświęcone oświacie. Tworzyła wiejskie czytelnie i biblioteki w okolicach
Wilna. W 1905 r. wydała „Podręcznik do pogadanek z kobietą z ludu”. Była
założycielką Związku Patriotycznego Polek na Wileńszczyźnie.
A poza tym, pisała powieści
współczesne, których młode bohaterki – w przeciwieństwie do jej własnej matki –
potrafią utrzymać ziemię odziedziczoną po przodkach. Pierwszy jej utwór, „Panienka”
otrzymał w 1901 r. nagrodę w konkursie im. Bolesława Prusa, zorganizowanym
przez redakcję „Kuriera Codziennego”. Jego bohaterka, Jadwisia Wielogrodzka, ma
na swej głowie spory majątek Hrabów na Polesiu. A we dworze pod jej opieką
pozostają: chorowita, zdziwaczała i niezwykle egoistyczna matka (przypominająca
panią Emilię Korczyńską z „Nad Niemnem” Orzeszkowej), małoletni brat, nieco
obłąkany stryj (postać aluzyjna, kto bystry, ten zrozumie, że stryj postradał
zdrowie psychiczne po klęsce powstania styczniowego), jakieś ubogie rezydentki,
różne ciotki - stare panny, biedny student - guwerner brata, a także cała
rzesza dworskich oficjalistów i służby. Panna Jadwisia zarządza majątkiem jak
mężczyzna, ugania się na koniu po wszystkich folwarkach, prowadzi poważne interesy,
kupuje i sprzedaje, najmuje i zwalnia ludzi do pracy, ma na głowie tartak,
gorzelnię i inne dworskie fabryki. A do tego musi spłacać starszego brata,
który służy w pułku huzarów w Sankt Petersburgu i żąda coraz to większych funduszy
z Hrabowa, chociaż nie godzi się na podział majątku.
W ogóle, pieniądze
stanowią główny temat tej powieści. Są pieniądze – można uratować dom i ziemię
w polskich rękach. Nie ma pieniędzy – trzeba wszystko sprzedać, spłacić długi,
przenieść się do miasta, a domowników i służbę pozostawić na pastwę losu. Jest
też wątek miłosny, bowiem panna Jadwisia została opisana z perspektywy
zakochanego w niej młodego wiejskiego lekarza. Ale nie amory są tu
najważniejsze.
Największym walorem tej
powieści jest opis życia codziennego w polskim dworze kresowym. Dowiadujemy
się, ile co kosztowało (np. wizytowa suknia z wełny przysłana z Warszawy – 50 rubli,
całoroczna opieka lekarska dla mieszkańców dworu i ich pracowników - 70 rubli
rocznie, spłata wspomnianego wyżej brata z Petersburga – 5 tysięcy rubli
rocznie itd.), co jedzono w dzień powszedni, a co w święta, kto siadał z
państwem do stołu i o czym rozmawiano, jak spędzano wieczory, jak się modlono, co
czytano, jak kształcono dzieci, jakie tańce tańczono na balach, jak obchodzono
święta i różne uroczystości.
Podobny klimat
znajdziemy w „Dworze w Haliniszkach” (powieściowe Haliniszki leżą gdzieś na
Wileńszczyźnie), którym zarządza stara marszałkowa, babka głównej bohaterki
Zosi Halickiej. Marszałkowa to wzór polskiej szlachcianki i dobrej gospodyni.
Tutaj również mowa jest o pieniądzach, których stale brakuje, a które trzeba nieustannie
wysyłać matce i siostrze Zosi do Rzymu. „Rzymskie” panie Halickie wymyśliły
sobie bowiem, że ufundują nowy polski zakon, Sióstr Bolejących, i potrzebują na
ten cel ogromnych środków. Rujnują przy tym odziedziczony majątek. Chcą także
zrujnować osobiste życie Zosi, zmuszając ją do niechcianego małżeństwa. Matka
dochodzi do wniosku, że ponieważ dziewczyna nie chce wstąpić do Sióstr Bolejących,
należy szybko wydać ją za mąż, najlepiej za papieskiego szambelana, aby mieć
lepsze kontakty towarzyskie w Watykanie. Zosia dosłownie cudem ratuje się z rąk
swoich krewnych i wraca ze stryjem do ukochanych Haliniszek. Tematem tej powieści jest nie tylko konflikt między polskością a
kosmopolityzmem, ale także między dwoma rodzajami pobożności, tą zwykłą, polską
i tą na pokaz, czyli „rzymską” dewocją.
Emma Dmochowska opisuje
barwny kresowy świat dawnych dworów, dworków i folwarków z drobiazgową dokładnością.
Klimat jej powieści zbliżony jest do klimatu starszych o sto lat utworów Jane
Austen (przypomnijmy, że tam również chodzi zarówno o miłość, jak i pieniądze),
jednak kresowym „panienkom” Dmochowskiej nie zależało tylko na samym złapaniu
męża. Wydaje się, że są dojrzalsze niż bohaterki Austen, że patrzą dalej i
widzą więcej, że nade wszystko kochają swoją ziemię i własne dziedzictwo. Są w
tym trochę podobne do upartej Scarlett O’Hara z „Przeminęło z wiatrem” Margaret
Mitchell, dla której także na pierwszym miejscu była ukochana rodzinna
posiadłość Tara, a dopiero potem mężczyźni i dzieci.
Proza
Dmochowskiej ma wdzięk staroświeckiego cacka z porcelany. Jej powieści niewiele
się zestarzały, czyta się je bardzo dobrze, być może dlatego, że jej widzenie
roli kobiety jako istoty samodzielnej i pracującej na siebie jest bardzo
aktualne. W sensie artystycznym twórczość Dmochowskiej sytuuje się gdzieś pomiędzy
Orzeszkową a Rodziewiczówną.
Współczesnego
czytelnika razić może trochę widoczny zwłaszcza w „Dworze w Haliniszkach”
młodopolski styl pisania o miłości, te wszystkie „wargi spieczone pożądaniem” i
„usta pełne, soczyste jak owoc, które dały tyle upojeń”, ale cóż, taka była
wówczas moda pisania o uczuciach i trzeba to po prostu zaakceptować, tak jak
akceptuje się pochodzące z tej samej epoki erotyczne wiersze Kazimierza
Przerwy-Tetmajera.
Bibliografia:
1. Dmochowska z Jeleńskich Emma, „Dwór
w Haliniszkach”, wyd. Oskar, Warszawa 1991
2. Dmochowska z Jeleńskich Emma, „Panienka”,
wstęp Ludwika Życka, wyd. Oskar, Warszawa 1991
3. Górska-Fingas Katarzyna, „Polska
Jane Austen”, blogi Teologii Politycznej, www.teologiapolityczna.pl/Blog/katarzyna-gorska.../polska-jane-austen (dostęp 14.02.2015)
4. Kamola Elwira, „Emma Dmochowska z
Jeleńskich – postrzeganie i rola kobiety w XIX wieku, https://doktowyklady.wordpress.com/.../emma-dmochowska-z-jelenskich...
(dostęp 14.02.2015)
5. „Postacie ziemi mozyrskiej”, „Echa
Polesia”, 12. 07.2015, polesie.org/1578/postacie-ziemi-mozyrskiej (dostęp
14.02.2015)
Napisałaś pięknie! Przypomniałaś bardzo ciekawą pisarkę, zapomnianą, a przecież tak ważną.
OdpowiedzUsuńWolę Dmochowską niż Austen, bo jak sama napisałaś w swym artykule "kresowym „panienkom” Dmochowskiej nie zależało tylko na samym złapaniu męża. Wydaje się, że są dojrzalsze niż bohaterki Austen, że patrzą dalej i widzą więcej, że nade wszystko kochają swoją ziemię i własne dziedzictwo."
Ale ja już tak mam, że zawsze to, co nasze, polskie, podoba mi się bardziej, niż to, co cudze, obce, mimo iż też wartościowe.
Wielkie dzięki za przepiękny artykuł. Czy może zawędrować na blog kresowy?
Magdo, dzięki za miłe słowa! Dowiedziałam się o tej pisarce od Ciebie i Bogusi, więc mam dług wdzięczności. Dmochowska jest naprawdę godna przypomnienia. Warto ją zaproponować jako lekturę współczesnym polskim "panienkom" zaczytanym w powieściach Jane Austen i innych Brytyjek.
UsuńOczywiscie, że tekst może trafić na blog kresowy!
Aaa, dodam jeszcze, że sporo tekstów Dmochowskiej jest na POLONIE. Sa tam jej dwa teksty etnograficzne i kilka powieści. Ale jak tu czytać romanse z komputera?
UsuńPolona jest niezastąpiona, w ogóle mnóstwo wartościowych rzeczy w bibliotekach cyfrowych. Stare roczniki gazet "Tygodnik Ilustrowany", "Dwór i Wieś", "Kłosy". Tylko oczy "wysiadają" przy tym, już nie wiem jakimi kroplami mam się ratować :)
UsuńDobrze że podpowiedziałyście gdzie tych książek szukać. Dziękuję.
UsuńWydobyłaś z niepamięci wzbudzającą chęć poznania pisarkę. Nie wiedziałam o niej, a to potwierdza regułę, że nawet na studiach polonistycznych o niej się nie mówi. Poszperałam na Polonie i może owe skany którejś jej powieści uda mi się wydrukować, by poczytać z kartek, a nie z komputera.
OdpowiedzUsuńPo 1989 r. podobno już nie ma cenzury, więc jeśli studiowałaś później, to powinno być coś o niej w programie polonistyki. Jak ja studiowałam, to był całkowity zapis na jej nazwisko, ale kojarzę je, bo się pojawiało w rozmaitych przypisach w starych tekstach polonistycznych, sprzed wojny.
UsuńWydrukowanie skanów z Polony to jest dobry kierunek :))) Też tak nieraz robię. Zauważyłam również, że właściciele czytnikow mogą nabyć "Dwór w Haliniszkach" za jakieś 4 złote. Jest to nawet teraz w ofercie Empiku.
a ja wczoraj przypadkiem w sklepiku wszystko po 2,50 nabyłam za tę właśnie cenę b.ładnie wydany "Dwór w Haliniszkach"
OdpowiedzUsuńGratulacje!
UsuńA ja chyba potnę się z zazdrości! ;)))
Ale jest nadzieja, by szukać!
Och! Niesłychane! Właśnie dumam czy można gdzieś dopaść wydane książki Dmowskiej!!!
OdpowiedzUsuńNowych nie udało mi się dopaść. Może ktoś wznowi. Ale niektóre z nich są na Polonie.
UsuńWłaśnie sprawdziłam w bibliotece i jest tam "Panienka"! Nie słyszałam o tej autorce, ale skutecznie mnie zachęciłaś, nawet pomimo "Ust spieczonych pożądaniem" :D
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że zachęciłam! Powieści Dmochowskiej mają urok starego bibelotu. W dużych dawkach tego czytać nie można, ale po trochu - jak najbardziej!
UsuńA ja przypadkiem wzięłam z półki w bibliotece Dwór- wydanie z 2005 r. Więc jednak nie taka zapomniana.
OdpowiedzUsuńw 2005 roku już nie było cenzury ;)))
Usuń